Mount Kinabalu

A przeciez po Kilimandzaro wszystko mialo byc latwiejsze. I Mount Kinabalu nizszy (4095 metrow zamiast 5855) i jakis taki bardziej dostepny sie wydaje. No i mozna zalatwic sprawe tam i z powrotem w dwadziescia pare godzin. Ostatecznie sie udalo, ale latwo nie bylo… Zaczelo sie jak zwykle od wczesnej pobudki, … Continue reading

Dzień szósty i zejście

Dzień szósty i zejście

Nasz piątkowy atak na szczyt zaczął się… w czwartek. Dość łatwe 4 godziny marszu w trakcie dnia, docieramy do obozu Barafu na 4600 metrów; trochę snu, obiad, znowu sen, pobudka o 22.30 i po pół godzinie odziani we wszystkie ciepłe ciuchy, jakie mieliśmy, ruszamy do góry.

Dzień trzeci, czwarty i piąty

Wczoraj (dzień trzeci) wchodziliśmy z obozu Shira do obozu Barrancu – może sto metrów różnicy wysokości pomiędzy obozami, ale w międzyczasie weszliśmy na prawie 4600 metrów, co w chorym zamyśle przewodnika zapewnić ma aklimatyzację… tak wiec dreptaliśmy te niespełna 15 kilometrów w ślimaczym tempie, stawiając niemal tiptopki w rytm słów … Continue reading

Dzień drugi

Drugi dzień wspinaczki to 9 km i 850 metrów różnicy wysokości z Machame Hut do Shira Hut. „Hut” to taki lekki eufemizm na określenie rozwalającej się budy, kilku wychodków i setek namiotów. Po pięciu godzinach marszu (3 w słońcu i 2 w chmurze, z której sączy się deszcz) biali turyści … Continue reading

Kilimandżaro czeka!

Kilimandżaro czeka!

Wielka góra oczekuje na nasz przylot. Jeszcze nigdy tak wysoko nie wchodziłem, mój rekord (i to w kiepskim stylu) to marne 4 tysiące metrów gdzieś pod Teheranem, a tu jest aż 5855 metrów… Mam nadzieję, że zasięg telefonii komórkowej w Tanzanii pozwoli na bieżące zdawanie relacji z kolejnych naszych perypetii … Continue reading