Street food

Street food

W Birmie pojęcie jedzenia ulicznego jest właściwie mało trafne, bo – podobnie jak w Wietnamie, Tajlandii i Azji Południowo-Wschodniej w ogólności – na ulicy można zjeść dokładnie wszystko. I często bywa to znakomitym wyborem, oczywiście jeśli ktoś nie jest nadmiernie przewrażliwiony na punkcie higieny, estetyki, atmosfery, obsługi i innych zaniedbywalnych … Continue reading

Singapur i powrót do domu

Po niemal trzech tygodniach w Birmie trzy spędzone bez pośpiechu dni w Singapurze miały pozwolić nam ostatecznie naładować akumulatory przed powrotem do kieratu, tfu, chciałem powiedzieć do kraju. I rzeczywiście, spędziliśmy ten czas bez specjalnego pośpiechu, włócząc się bez specjalnego celu po rożnych dzielnicach.

W ramach podsumowania

Po wizycie w Birmie pozostały już tylko wspomnienia, butelka rumu Mandalay i pudełko cheeroot’ów, takich słabych cygaretek, do wypalenia. Można więc pokusić się o mniej lub bardziej trafną próbę podsumowania tego, co widzieliśmy na miejscu przez trzy tygodnie.

Curry

Właściwie od tego należało zacząć, bo birmańska kuchnia to przede wszystkim rożne curry. Curry rozumiane jako mięso, ryba lub warzywa w niewielkiej ilości sosu, podawane z ryżem i rożnym wyborem dodatków. Sos doprawiony jest nie tak bardzo aromatycznie jak curry hinduskie i tajskie. Sosu jest niewiele i zazwyczaj przyrządza się … Continue reading

Yangon vel Rangoon

Yangon vel Rangoon

Powolutku nasza prawie trzytygodniowa eskapada dobiega końca. Ostatnie dwa dni spędzamy w Yangonie, zwanym przed ostatnią falą zmian nazw (Burma na Myanmar, Pagan na Bagan itp) Rangunem. Miasto jest duże, ponoć czteromilionowe, ale przypominam, że nie jest już stolicą kraju, odkąd kilka lat temu generałowie przenieśli wszystkie centralne urzędy wraz … Continue reading