Zwierzyna na Borneo

Zgodnie z zapowiedzia przedstawiam skrupulatnie spisana liste bydlecia, ktore widzielismy podczas 3,5-dniowego pobytu w Danum Valley na polnocy Borneo. Pomimo mniejszej liczby okazow niz w Botswanie   (np. 1 slon zamiast 1 tysiaca sloni), wrazenie bylo nie mniejsze, a roznorodnosc chyba wieksza.

 

Robactwo:

Pijawki – nie wodne jak w Polsce, ale lesne, z wielka szybkoscia przemieszczajace sie w poszyciu i na drzewach, a takze turystach. Trzeba zachowac czujnosc i szybko pozbywac sie intruza, bo wgryza sie i wysysa krew. Jak dla mnie – jedno z niewielu naprawde paskudnych zwierzat.

Motyle – ktorych jest cala masa i z ktorych najwieksze sa wieksze od najmniejszych ptakow.

Tarantula – na szczescie widzielismy ja z bezpiecznej odleglosci na drzewie, ale miala z 10 cm srednicy.

Krocionogi (teraz podobno to sie nazywa „dwuparce”) – szerokie na 2 a dlugie na 7 cm, po potraceniu zwijaja sie w idealna kulke. Cos w rodzaju bezkregowego odpowiednika pancernika.

 

Plazy i gady:

Zaba rogata  – bardzo slodka. Wcale nie ma rogow tylko spiczaste „powieki”, co z gory upodabnia ja do lezacego w trawie liscia. Dodajmy – duzego liscia. Podobno rozwscieczone szczekaja jak pekinczyk – zaczynam zalowac, ze jej nie rozwscieczylismy.

danum valley żaba rogata

Gekony – jak zwykle w tym regionie swiata, cale tony gekonow biegaja po scianach, sufitach i podlodze.  W dzien bezglosne, w nocy zaczynaja miarowo i nader glosno piskac, doprowadzajac turystow (a w kazdym razie mnie) do szalu.

Zaba latajaca – niestety wbrew nazwie siedziala jak gdyby nigdy nic na galezi.

Waran paskowany – olbrzymie bydle, ustepujace rozmiarami tylko waranowi z Komodo (nic dziwnego, jest mniejszy o Komode, ktorej przy sobie nie nosi). Ten ktorego widzielismy mial ponad metr, ale bywaja podobno i 3-metrowe. Brr.

Zolw  brunatny – wielkosci sporego talerza na zupe (zolwiowa) i niesamowicie szybki. Kiedy zdjeci jakze europejskim lekiem o jego dalsze losy na szosie poprosilismy kierowce o jego przeniesienie na pobocze, zaden z nich nie byl tym zachwycony, ale jakos sie dogadali.

 

Ptactwo:

Rozmaite male ptaszki – w wielkiej obfitosci i wszystkich kolorach, krecace sie w okolicy i robiace mnostwo rumoru, z poczatku uroczego a potem wrecz przeciwnie.

Dzioborozce zalobne – lataja bardzo wysoko, wiec z definicji oglada sie je glownie od dolu, co nieco utrudnia podziwianie cechy, dla ktorej zyskaly sobie imie. Mimo to wygladaja ladnie i egzotycznie, za to odglosy wydaja zaiste diaboliczne.

Sowy, prawdopodobnie puszczyki brunatne – lacznie widzielismy 5 sztuk, z czego 3 spaly, a 2 rzekomo byly wlasnie aktywne jako ze byla noc, to znaczy siedzialy bez ruchu z przymknietymi oczami (spostrzegawczy czytelnik zobaczy kilka sów na poniższym zdjęciu, gdy tylko wytęży wzrok).

danum valley sowy

Niezidentyfikowany ptak drapiezny  – nie wiemy co to bylo, ale dla przyrodniczej skrupulatnosci notujemy.

Czaple biale (zapewne, po angielsku egret) – duzo sie ich tam paslo na swiezo skoszonej trawie.

Sedziol czarnoszyi (red-naped trogon, harpactes kasumba) – nie bylo latwo ustalic, jak sie to nazywa po polsku. Bardzo ladny ptak wielkosci golebia ze szkarlatnym frontem i blekitnym dziobem.

Kurtaczek granatowy (garnet pitta, erythropitta granatina) – czarno-granatowo-czerwony ptaszek, ktory dla kreslacej te stronice ku potomnosci ukazal sie miedzy liscmi jedynie jako czerwonawa kropka, a przekonanie, ze sie go widzialo, wynika z zaufania do przewodnika.

 

Zwierzeta wlasciwe, czyli ssaki:

Mysz – ktora uroczyscie otwiera te liste.

Tragulus czyli „mouse deer” – naprawde malutki jelonek. Porusza sie niezdarnie jak spasiony ratlerek i nie przekracza go rozmiarami, ale przestraszony potrafi podobno biec szybko. My nie straszylismy. Zastanawialismy sie natomiast, czy w powiesci „Krol Szczurow” to wlasnie jako mieso tego zwierzatka dystrybuowano szczurze udka. W powiesci mowi sie co prawda o malym jelonku „rusa ticus”, ale czegos takiego jak „rusa ticus” chyba tak naprawde nie ma. Tak, owszem, zdradzilam co sie dzieje w „Krolu Szczurow” – trzeba bylo przeczytac wczesniej. PS. Anna Karenina rzucila sie pod pociag.

Exilisciurus czyli karlowata wiewiorka – wyglada bardziej jak okazala mysz. W ogolnosci na Borneo wystepuje obfitosc wiewiorek, co prowadzilo do tego, ze na widok kolejnego zwierzecia krecacego sie po drzewie stwierdzalo sie z westchnieniem „O, pewnie znowu wiewiorka…”.

Czerwona latajaca wiewiorka – z rozczarowaniem odnotowujemy, ze zadne z rzekomo latajacych zwierzat wcale nie prezentowalo tej cechy. Zamiast tego krecily sie po drzewach w te i we wte.

Czarna latajaca wiewiorka – zaczynacie pewnie rozumie, co mialam na mysli, kiedy kilka linijek wyzej pisalam „O, znowu wiewiorka”…

Nietoperze – nie wiemy, jakiego gatunku, a lektura w tym nie pomaga, bo na Borneo wystepuja 102 gatunki nietoperzy. W kazdym razie to pewnie jeden z nich.

Dzikie swinie – udalo sie nam nawet z bliskiej odleglosci zobaczyc w czasie nocnego spaceru dzika maciore z warchlakami. Niestety nasz przewodnik spanikowal i kazal sie nam czym predzej oddalic. Nalezy to zapewne tlumaczyc tym, ze w przeciwienstwie do nas nie mial nad przeciwnikiem przewagi wagowej.

Makaki – szare i dlugoogoniaste malpy, ktore otwieraja sekcje malpia w niniejszym przydlugim juz poscie.

Gibbony – z przyzwoitosci nalezy dodac, ze widzial je tylko Homik w ramach nagrody za wstawanie codziennie w okolicach szostej rano.

Orangutany (5 okazow) – z przykroscia stwierdzam, ze dotyczy ich wzmianka wyszczegolniona przy gibbonach. Jesli jednak mam do wyboru wstac 4 razy pod rzad na wakacjach o 6 rano lub nie zobaczyc 5 orangutanow, to wygrywa to drugie. Przy okazji zastanawialismy sie, czy orangutanom tak nie smutno prowadzic samotny tryb zycia przy ich wysokiej zapewne inteligencji. Znamy jednak osobniki gatunku ludzkiego, ktore rowniez wykazuja takie zachowania, a wiec moze u naczelnych to pospolite.

Presbitys rubicunda albo „red leaf monkeys” – najwyrazniej niemajace polskiej nazwy niewielkie i pocieszne malpy z rodziny makakowatych, niezbyt bojace sie ludzi i wyczyniajace rozmaite fikolki na drzewach. Widzielismy tez, acz przelotem, matke z dzieckiem na reku. Tu konczy sie sekcja malpia.

Sambar indyjski (taki jelen) – widzielismy 4 okazy i to z bardzo bliska, a jeden nawet w najlepsze pasl sie na terenie osrodka, w ktorym stacjonowalismy.

Cyweta malajska – dziwne zwierzatko, ktore z wygladu przypomina ocelota z nieco psia glowa. To ta, ktora, jakby to powiedziec, robi ceniona kawe kopi luwak. Niestety cywety to biedne zwierzeta dreczone przez ludzi na rozne sposoby, wlasnie w celu wymuszonego „pozyskiwania” kopi luwak, a takze, choc to chyba nie ten sam gatunek cywet, w celu uzyskiwania cybetu, czyli substancji wykorzystywanej w perfumiarstwie (w Europie juz sie tego nie stosuje, ale gdzieniegdzie na swiecie podobno niestety tak).

Laskun trojpregi – tez cywetopodobne stworzenie, przypominajace wiewiorke (choc z odleglosci 80 metrow trudno powiedziec). Jak donosi popularna internetowa encyklopedia, laskun trojpregi jest jedynym przedstawicielem rodzaju Arctogalidia. Musi sie w tym czuc bardzo osamotniony.

Binturong – kotopodobne stworzenie z rodziny laszowatych (czyli tej co cywety). Widzielismy je jako ruszajacy sie czarny ksztalt wysoko w koronie drzewa i gdyby przewodnik nam powiedzial, ze to pinczer, to pewnie tez bysmy uwierzyli.

Karlowaty slon z Borneo – juz w drodze powrotnej do cywilizacji trafila sie nam taka gratka, ze zobaczylismy go na bocznej drodze. Tych malych i sympatycznych sloni zostalo juz mniej niz 2 tysiace, a w tym roku kilkanascie z nich zginelo w nieznanych okolicznosciach (niewykluczone ze wytrute, bo wchodzily w szkode). Jest to podniosle, ale tez i przygnebiajace przezycie widziec zwierze, ktore prawdopodobnie skazane jest na wymarcie. Ten komentarz moglby sie pojawic zapewne nieraz podczas powyzszej listy.

 

I tym malo optymistycznym akcentem koncze liste zwierzat. Jesli ktos doczytal az dotad to otrzymuje uroczyste wyrazy uznania. Nie zdziwicie sie zapewne jesli powiem, ze bylismy zachwyceni naszym pobytem w Danum Valley i bardzo sie cieszymy, ze udalo sie nam tam dotrzec.

3 thoughts on “Zwierzyna na Borneo

  1. Czemu pijawka to „paskudne zwierzę” a nosorożcom stawia się pomniki na lotniskach?! Czy to pierwsze nie obchodzi się z człowiekiem subtelniej niż to drugie? A mimo to wygrywa :)

  2. Jeśli chodzi o Króla szczurów to znów przypomniała mi sie scena kiedy to Król smazy jajko dla Marlowe… Pamietam jak czytając książkę po raz pierwszy robiłem sobie jajecznicę o 2 nad ranem :)
    Kurde, właśnie brałem do ręki Anne Karenine a teraz okazało sie ze już wszystko wiem… Dzięki :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>